28 września 2025 / September 28th, 2025
 

1985

19-11-2015 15:11

VII Maraton Pokoju

Po jednorocznej przygodzie z bieganiem po „lepszym” brzegu Wisły, w roku 1985 Maraton Pokoju wrócił na jej prawą stronę i zawodnicy mogli kolejny raz pobiec znaną na pamięć trasą do Falenicy. Maraton miał być symbolicznym zakończeniem cyklu Biegów Pokoju. W czasie biegu kibicom przygrywały znane zespoły na czele z grupą Bajm. Redaktor Włodzimierz Szaranowicz przeprowadzał wywiady z gwiazdami sportu – medalistami z Uniwersjady w Kobe: Danutą Bułkowską i Ryszardem Ostrowskim, a także z aktualnym wicemistrzem świata juniorów w boksie Andrzejem Gołotą.

W biegu pierwszy raz udział wzięli wybrani pacjenci z ośrodków MONARu oraz żołnierze uczestniczący w premierowych Mistrzostwach Polski LWP. W czasie działania Biura Zawodów można było skorzystać z porad punktu konsultacyjnego prowadzonego przez terapeutów z MONARu, jednak większym zainteresowaniem cieszył się kiermasz na błoniach Stadionu Dziesięciolecia, bo można tam było dostać deficytowe towary – od książek po wędliny. Na stadionie gościli kandydaci na posłów Sejmu PRL – wśród nich aktor Wojciech Siemion. W dwa tygodnie później zdobył on godność poselską, choć na poparcie tezy o tym, że zadecydowała o tym obecność na maratonie nie ma jednoznacznych dowodów.

Jeśli chodzi o sprawy czysto sportowe to głównym kandydatem do zwycięstwa był Amerykanin Paul Friedman, jednak z powodu słabszej dyspozycji i jak twierdził, silnego wiatru, przybiegł na metę dopiero siódmy. Fakt, wiało tego dnia mocno, jednak nic sobie nie robił z tego student geodezji w olsztyńskiej Akademii Rolniczo-Technicznej Andrzej Malicki, który w maratońskim debiucie odniósł zwycięstwo. Jeszcze dobitniej tezę o tym, że nie ma złej pogody, są tylko źle przygotowani do biegu maratończycy, udowodniła Rosjanka Irina Hulanicka. Pochodząca z Nowosybirska matematyczka, która dwa lata wcześniej poślubiła warszawiaka – Andrzeja Hulanickiego – wygrała rywalizację kobiet z nowym rekordem trasy. Nagrodą za triumf był radiomagnetofon Kasprzak.

Pierwszy raz ograniczono wiek startujących – w biegu uczestniczyć mogły osoby, które ukończyły 15 lat. Od uczestników wymagano także zaświadczeń lekarskich. Na kryształowym dotąd wizerunku biegu zaczęły jednak pojawiać się pierwsze rysy – z powodu błędów organizacyjnych bieg został wykluczony z grupy najbardziej renomowanych biegów na świecie. Uczestnikom i organizatorom nie mogła tego faktu osłodzić nawet decyzja rządu premiera Wojciecha Jaruzelskiego o zniesieniu z dniem 1 listopada reglamentacji cukru.

Wspomnienia uczestników
Janusz Kalinowski

Maraton oddziaływał na wyobraźnię wielu osób. Któregoś dnia, kiedy wchodziłem do redakcji, portier powiedział – jakiś ćpun na pana czeka. Przed moim pokojem stał z lekka podniszczony hipis.

– Nazywam się Jerzy Górski – przedstawił się – i widziałem w gazecie na zdjęciu, jak Antoni Niemczak z gestem zwycięstwa kończy maraton w Wiedniu. I pomyślałem, że też bym tak chciał wbiec na metę z podniesionymi rękami.

Powiedziałem, że może najpierw powinien zrobić coś z tym, że bierze narkotyki. Poszedł do ośrodka MONARu we Wrocławiu. Podczas leczenia przyjechał do mnie w czasie przepustki, dałem mu rozpiski treningowe Zbigniewa Zaremby.

W czasie społeczności (czyli zbiorowych sesji z udziałem wszystkich pacjentów ośrodka) opowiadał miedzy innymi o tym, że mnie odwiedził i że wie jak się powinno trenować. Większość uznała to za rojenia chorego narkomana.
W 1985 roku przebiegł w Warszawie swój pierwszy maraton – na mecie czekałem na niego prawie godzinę. Pięć lat później, 3 września 1990 r., został mistrzem đwiata w podwójnym triatlonie.

Sylwester Przybyła

To był mój pierwszy maraton. Dwa dni wcześniej miałem sprawdzian z WF na 3 km. Biegaliśmy w butach wojskowych i nogi miałem w takim stanie, że lekarz stwierdził, iż jedyną radą jest zrobienie sobie tygodnia przerwy. Do pracy chodziłem w sandałach, a na bieg przygotowałem sobie specjalne obuwie – w starych trampkach obciąłem pięty, wzmocniłem je tasiemkami i tak pojechałam na start.

Zależało mi na starcie, bo po raz pierwszy rozgrywano Mistrzostwa Wojska Polskiego. Szykowałem się od czerwca, przebiegłem jakieś 600 km. Czasem biegałem do pracy, kilka razy pobiegłem około 20 km między mostami.

Ustawiłem się na końcu stawki i bardzo powoli zacząłem i właściwie od początku wyprzedzałem systematycznie kolejne osoby. Koło 32 kilometra dopadł mnie kryzys, ale na pięć kilometrów przed met poczułem się już całkiem dobrze. Biegłem coraz szybciej i jeszcze na bieżni wyprzedzałem kolejne osoby. W następnych maratonach, w momencie kiedy nadchodził kryzys, miałem nadzieję, że na ostatnich kilometrach poczuję się lepiej. Ale tak było tylko wtedy.