Zaprosiliśmy do rywalizacji biegaczy z całej Europy, ale zaproponowaliśmy im wyjątkową formułę – rywalizację drużynową. Od tego roku będzie ona tak samo ważna jak indywidualna walka o zwycięstwo, bo i nagrody są w tej rywalizacji wyjątkowe. Piszemy o niej w innym miejscu, tutaj – przedstawimy faworytów.
Kto będzie walczył o zwycięstwo i kto jest faworytem? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że bardzo silny zespół wystawiła Ukraina, w której wyróżnia się Olga Niżnik (znana bardziej pod panieńskim nazwiskiem Skrypak) z życiówką 2:27:58. W teorii powinna być murowaną faworytką, ale… to jest maraton. Tym bardziej, że zawodniczka wraca do maratońskiego dystansu po macierzyńskiej przerwie.
Za jej plecami – ale tylko na papierze – czai się bowiem kilka innych zawodniczek z dużymi ambicjami. Największą niewiadomą i najpoważniejszą kandydatkę do sprawienia niespodzianki jest Włoszka Benedetta Coliva, która ma zaledwie 22 lata, w grudniu ubiegłego roku zadebiutowała na królewskim dystansie i od razu dała pokaz mocy wygrywając maraton w Pizie w czasie 2:35.43. Do czasu Ukrainki co prawda brakuje jej paru minut, ale… to jest maraton. Dla nas zaskoczeniem będzie raczej nieobecność Włoszki na podium niż jej wysokie miejsce.
Tylko o sekundę wolniej pobiegła w ubiegłym roku jedyna Polka w stawce – Ewa Jagielska. Ewa zrobiła to w Warszawie, co dało jej trzecie miejsce oraz satysfakcję z poprawienia życiówki o… 6 minut! Ewa Jagielska planuje w tym roku atak na rekord Polski w kategorii +40, a że razem z Benedettą stanowią połowę jednego teamu (międzynarodowej ekipy Continental) to na pewno na trasie będą mogły liczyć na wzajemną pomoc.
No i jest jeszcze Hannah Vandenbussche z Belgii. Życiówka 2:34.44 upoważnia ją niewątpliwie do myślenia o podium. Tyle, że zaczyna się już robić ciasno, bo nie wspomnieliśmy przecież o drugiej z zawodniczek z Ukrainy – Marinie Niemczenko. Z wynikiem 2:35.31 stanowi doskonałe uzupełnienie dla równie szybkich rywalek, ale i… świetny back-up dla Olgi Niżnik.
A co u panów?
Ponownie na pierwsze miejsce wśród faworytów wysuwa się zawodnik reprezentujący kraj naszych wschodnich sąsiadów – Vitalij Szafar. Szafar przed siedemnastu laty wygrał Maraton Warszawski w czasie 2:12:26, co było wtedy rekordem imprezy. Dziś biega niewiele wolniej i na pewno liczy na wygraną, co byłoby historycznym triumfem. Ale czy ta sztuka mu się uda? Za plecami faworyta na pewno będzie ciasno i gęsto. Na czoło walki o pokrzyżowanie planów Ukraińca wysuwa się kilku zawodników. Brytyjczyk Dan Nash przyjeżdża do Warszawy z wynikiem 2:15.34, co jak na amatora – a tak o sobie sam Dan mówi – jest imponującym rezultatem. 2:16.35 to wynik Węgra Levente Szemereia, przy czym warto zwrócić uwagę, że na niedawnych mistrzostwach świata w Budapeszcie Levi pobiegł tylko i minutę wolniej od naszego Adama Nowickiego i to w tropikalnych warunkach. Uwagę warto zwrócić także na niepozornego na pierwszy rzut oka Belga Enzo Noela, który dopiero w tym roku na poważnie zajął się treningami biegowymi i zaowocowało to nie tylko mistrzostwem kraju na 10 km, ale i półmaratońską życiówką 1:04.12. Dodajmy do tego szykującego się pierwszego poważnego startu w maratonie Polaka Artura Olejarza, Belga Yohana Zaradzkiego i drugiego z Węgrów Petera Jenkeia oraz Ukraińca Mykolę Mevshę (debiut w maratonie w 2:17) – i mamy ciekawy zestaw kandydatów do walki o podium.
A drużynowo? Faworytem są niewątpliwie zawodnicy Ukrainy, ale o drugie miejsce walka będzie się zapewne toczyć do samego końca. Belgia, Węgry, Team Continental – tu sprawa jest otwarta. Trochę mniejsze szanse dajemy ekipie Szwajcarii, ale na pewno Helweci mogą przy odrobinie szczęścia powalczyć z Węgrami. A wystarczy żeby ktoś z drużyny Belgów miał kłopoty i już rosną szanse teamu z Alp, nawet na miejsce na podium.
Zapraszamy do śledzenia rywalizacji na 45. Nationale-Nederlanden Maratonie Warszawskim – czekają nas wielkie emocje!