Już kilka lat minęło od ostatniego w historii Maratonu Warszawskiego rekordu imprezy. Dla przypomnienia: dokładnie 11 lat temu, 25 września 2011 Kenijczyk Sammy Kibet pokonał dystans maratoński w czasie 2:08:17, zaś trzy lata temu jego rodaczka Rebecca Korir uzyskała czas 2:29:04.
Od tamtego czasu świat stał się świadkiem tego, jak wprowadzono zakaz wejścia do lasu, a nastoletnia Polka stała się królową światowego tenisa. Pora najwyższa napisać nowy rozdział także w naszej historii. Nie ukrywajmy, że z całego sportu najbardziej podoba nam się jak wygrywają nasi. W tym roku nie będzie o to łatwo (a w rywalizacji mężczyzn – wręcz ekstremalnie trudno), ale za to u kobiet? Czemu nie?
Drugim najlepszym wynikiem w całej żeńskiej stawce legitymuje się Iwona Bernardelli (2:27:47). W dodatku Polka nie ukrywa, że chce pobiec SZYBKO. Od jej maratońskiego debiutu (oczywiście w Warszawie) mija 12 lat. Pięknie byłoby okrasić powrót na swoje śmieci życiówką. O zwycięstwo na pewno łatwo nie będzie, bo tak samo szybko jak Iwona zaczną na pewno Kenijki: Betty Chepkwony i Salina Jebet (obie z taką samą życiówką – 2:30:28) oraz Etiopki Askale Alemayehu (2:27:32) i Demissie Abera (2:29:30).
A panowie? David Metto, zwycięzca z roku 2018 (2:09:45), Etiopczycy Danel Terese (2:10:09), Shambel Jimma (2:10:28) oraz Kenijczyk Felix Kirui (2:11:26) – to na papierze faworyci. Tu o rekordowy wynik będzie trudniej, ale jeśli dodać do tego jeszcze co najmniej czterech innych zawodników z Czarnego Lądu z wynikami poniżej 2:14 to może okazać się, że
Tegoroczny bieg będzie najbardziej wyrównany od lat. Startujemy w przyszłą niedzielę punktualnie o 9:00. Niech się dzieje!