Obejrzyjcie film z prezentacją trasy 46. Nationale-Nederlanden Maratonu Warszawskiego i przeczytajcie analizę od Dyrektora Biegu. Udanego seansu i lektury – widzimy się 29 września!
Przed nami ponad 42 kilometry po ulicach Warszawy. Centralnie położona, bardzo szybka trasa, do tego jubileusz stulecia polskiego maratonu – czego chcieć więcej? Może tylko – garści informacji o tym, gdzie 29 września zaniosą Was nogi? Zaczynamy!
No właśnie, zaczynamy na ulicy Świętokrzyskiej, która od kilku lat cieszy oko nowym, zielonym obliczem. Po prawej Pałac Kultury i Nauki – start! Szybki skręt w Marszałkowską, potem Rondo Romana Dmowskiego i zaczyna się długi, w większości łagodny zbieg w kierunku Grochowa. Mijamy palmę na Rondzie de Gaulle'a, Muzeum Narodowe, Most Poniatowskiego i PGE Narodowy. Za Rondem Waszyngtona wpadamy na aleję noszącą nazwisko pierwszego prezydenta Stanów Zjednoczonych. W okolicach szóstego kilometra znajdujemy się w najniżej położonym punkcie trasy.
Wąską ulicą Modrzewiową przebijamy się do ulicy Grochowskiej i przez kolejne dwa i pół kilometra biegniemy główną arterią dzielnicy Praga Południe. Za budynkiem Teatru Powszechnego skręcamy w lewo, by wbiegając pod wiadukt kolejowy znaleźć się na Pradze Północ. Zaczyna się kilkukilometrowy odcinek wokół PGE Narodowego. Jest cały czas płasko i dopiero kiedy w okolicach 12 kilometra znajdziemy się ponownie na Rondzie Waszyngtona czeka nas krótki podbieg, który jednak po chwili zamienia się w miły zbieg na Wybrzeże Szczecińskie. Przed nami długi, malowniczy odcinek wzdłuż Wisły – aż do Mostu Gdańskiego.
Najtrudniejszy fragment to kilometr nr 17. Tutaj czeka na nas 300 metrów podbiegu na most, ale nagrodą za ten krótkotrwały wysiłek jest magiczny widok na Stare i Nowe Miasto widziane od strony Wisły. Wiodąca lekko pod górkę ulica Słomińskiego doprowadzi nas do centrum Westfield Arkadia, które ominiemy wykorzystując ulice dojazdowe. Uważajcie na nawrotkę! A kiedy znajdziemy się pod drugiej stronie alei Jana Pawła II – będziemy już w dzielnicy Powązki na warszawskiej Woli. Biegnąc wzdłuż najbardziej znanej polskiej nekropolii skręcimy w ulicę Tatarską, gdzie czeka na nas półmetek maratonu. Potem ulice Jana Odrowąża, Wawrzyszewska i Obozowa i jesteśmy na Kole.
W przeciwieństwie do poprzedniego roku nie pobiegniemy jednak przed siebie aż do Fortu Radiowo, lecz skręcimy w ulicę Księcia Janusza i znajdziemy się w jednej z najludniejszych warszawskich dzielnic – na Bemowie. A jak Bemowo – to musi być i ulica Powstańców Śląskich, do której dotrzemy na dwudziestym siódmym kilometrze. Po lewej – lotnisko. Jest cały czas płasko, a przed nami znana dobrze z piosenki Chomiczówka i ulica Josepha Conrada.
Dokładnie na 30. kilometrze znajdziemy się w miejscu, w którym byliśmy przed rokiem – na ulicy Tomasza Nocznickiego. Bielany! To już szósta dzielnica w dniu dzisiejszym.
Dwa kilometr dalej, po krótkim podbiegu a potem zbiegu na alei gen. Marii Wittek, wbiegniemy na ulicę Marymoncką. Teraz aż do Placu Wilsona będziemy biec niemal prosto przed siebie, mijając pod drodze Cmentarz Żołnierzy Włoskich, Akademię Wychowania Fizycznego, Akademię Pożarniczą i miłą dla oka architekturę ulicy Juliusza Słowackiego.
Jesteśmy na Żoliborzu Zaraz za placem Wilsona powita nas drugi wieszcz – Adam Mickiewicz, który ucieszy oko niepowtarzalną aleją drzew i perspektywą znalezienia się w Śródmieściu zaraz za dość wymagającym wiaduktem przy Dworcu Gdańskim. Przy stadionie Polonii rozpoczynamy finałową wspinaczkę w kierunku mety. Wspinaczka to chyba za mocne słowo, ale na pewno jest lekko pod górkę. Magiczny Plac Krasińskich – kilometr nr 40. Już blisko. Miodowa, Senatorska, Moliera, Plac Piłsudskiego z Grobem Nieznanego Żołnierza, Królewska i skręt w lewo tuż przed gmachem Zachęty. A kiedy na końcu ulicy Mazowieckiej skręcimy w prawo powita nas widok, na który czekaliśmy od chwili startu – meta!
Ostatnie 600 metrów to prosty, szeroki odcinek, na końcu którego czeka nas upragniona nagroda – niezapomniane wspomnienia wywołane ukończeniem Maratonu Stulecia.
Powodzenia!